Google

czwartek, 23 sierpnia 2007

Jesteśmy całkiem z tyłu


Każdy urzędas, zawsze winę widzi gdzie indziej, nigdy przy własnej dupie. Niezbędne są nowe ustawy (30!) - twierdzi Jerzy Kułak, starosta powiatowy. W przeciwnym razie nie tylko kąpieliska nie będzie, ale i z basenem przyjdzie się pożegnać, można tak zrozumieć jego wypowiedź.
Panie Kułak, czy mam to interpretować, że tylko przez to że przypadkiem wpadliśmy w objęcia Unii, mamy jakieś szanse na basen? W przeciwnym razie czekała by nas albo miednica z deszczówką lub wycieczka do Firleja? To są typowe brednie wymyślone dla zatuszowania niedowładu wszystkich urzędów jakie były na terenie miasta od 1945 roku, aby za daleko nie sięgać pamięcią. Żadnej władzy w mieście nigdy nie zależało na tym, aby w mieście powstał basen oraz kąpielisko miejskie. Piszę basen i kąpielisko, bo tylko człowiek którego kontakt z wodą kończy i zaczyna się w łazience, nie widzi różnicy w sposobie korzystania z tych dwóch przybytków natury. Nie da się zastapić basenu kąpieliskiem i kąpieliska basenem! Mówi pan o 14 mln zł. To radosna twórczość urzędnika. Dla urzędnika im więcej, tym lepiej, wiecie chyba dlaczego. Tyle miałoby kosztować doprowadzenie do użytku obecnego zalewu, aby było zgodne z przepisami. A wystarczy zmienić przepisy, przecież urzędnik wszystko potrafi i może!
Ale do rzeczy. Brednie o jakichś domenach samorządu, gminy, że powiat to nie, że senapid też nie, jakieś bakterie, że on jest niepotrzebny, że jakieś straszne koszty utrzymania kapieliska!
"Dlatego wspólnie z miastem jesteśmy inwestorem krytej pływalni"
- to co? inwestycja pod nazwą zalew nie jest domeną powiatu, ale pod nazwą basen jest! Proszę to wyjaśnić, jaka jest tu różnica prawna?
- to, co? koszt budowy i późniejszej ekspolatacji basenu jest mniejszy, niż zalewu?
- to co? miasta posiadające baseny, nie posiadają zalewów i odwrotnie ?
- to co? wszystkie oczka wodne dopuszczone w naszym kraju jako kąpieliska, (np. Firlej), mają wykonany drenaż w nowej technologi przepuszczalności? Nikt nigdy Firleja nie wypompowywał, aby coś tam znaleźć, a ponoć bywały czasy, że po większych wiosennych rozstopach z pobliskiego cmentarza nieboszczyki "surfing" uprawiali.
Olbrzymia cyfra, 14 mln zł, jest senną marą któregoś nawiedzonego urzędnika. Nie wynika ona z żadnych studiów nad tematem zalewu, a jest jedynie twórczością z za biurka, znudzonego urzędnika.
"Gospodarka z polityką zdecydowanie powinna iść w parze" - jeżeli Pan panie J.Kułak wierzy w te słowa, to jest pan jednym z ostatnich dinozaurów, który nie rozumie że im mniej polityki w gospodarce, tym więcej później pieniędzy, chociażby na utrzymanie stad kompletnie wtedy zbędnych urzędników.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

brawo realista!!!

Anonimowy pisze...

Jadąc do Siedlec przez Łuków, w okolicach miejscowości Mościbrody, powstało kąpielisko, jak to tam mówią z niczego. Ot, ktoś wykopał dołek, ktoś nawiózł piachu na plażę, zakupił parę łódek, no i powstało coś pięknego, nie warte jednak jak mi się zdaje 14 mln zł. Bo kto prywatny pozbyłby się tylu pieniędzy, aby dzieciom przyjemność zrobić. Tym kimś był właściciel masarni Maścibrody. Radzę pojechać i podziwiać odwagę senapidu i właściciela.