Google

środa, 1 sierpnia 2007

Koszmar z krainy ZUS




Koszmar z krainy ZUS
Gdyby zapytać, jaka polska instytucja wkurza nas najbardziej, padłoby z pewnością na ZUS
To, co się tam dzieje, przerasta pojęcie człowieka żyjącego beztrosko na Wyspach. Były emigrant zdradza nam, jak po latach życia w UK poległ w walce z polską biurokracją i bezzębną urzędniczką w czapce z lisa!
Rafał spędził pół życia w Wielkiej Brytanii. Do Polski wrócił dwa lata temu. Wcale tego nie chciał, ale firma, w której pracował, otwierała tam swoją pierwszą filię. Szef Anglik słyszał już kiedyś, że najprostsze sprawy załatwia się tam tygodniami, a urzędnicy bywają wszechwładni. Oddelegował więc rdzennego Polaka, licząc że będzie się sprawnie poruszał w tej całej biurokracji. Ale się przeliczył...
Po przyjeździe Rafał musiał się zarejestrować się w ZUS-ie. Po 24 latach nieobecności w ojczyźnie nie było to ani proste, ani przyjemne. W odpowiedzi otrzymał pismo, z którego wynikało, że jego osoba w żadnych kartotekach nie figuruje. Nie pomogły tłumaczenia, formularze, podania. – Przekazałem chyba wszystkie możliwe dane. Nie pomogły nipy, pesele i tym podobne numery. ZUS nadal nie mógł mnie zidentyfikować – rozkłada ręce były emigrant.Bareja wiecznie żywyRafał ostatni raz zetknął się z absurdem w 1983 roku na pokładzie samolotu LOT-u, gdy w stanie wojennym uciekał z Polski. Chciał spróbować ekskluzywnej kuchni. Zamówił sałatkę z krewetek. – Krewetki w niej nie znalazłem. Zjadł ją pewnie kapitan albo reszta załogi – wspomina.Gdy zszedł z pokładu "bombowca", znalazł się w zupełnie innej rzeczywistości. Lepszej i mniej irytującej.Do Polski wrócił w 2005 roku i wtedy po raz pierwszy zetknął się z ZUS-em. Sam mówi, że było to przeżycie traumatyczne. Już dawno zrezygnował z marzeń o polskiej emeryturze. - To przecież idiotyzm liczyć na głodowe kilkaset złotych po kilkudziesięciu latach pracy – śmieje się pogardliwie.Najchętniej zmusiłby swojego pracodawcę (duży, międzynarodowy koncern) do niepłacenia składek. Niestety, tego się zrobić nie da.Ubezpieczenie zdrowotne też Rafała nie interesuje. Jak twierdzi, przez ostatnie 10 lat nie chorował (nie licząc wizyty w ZUS-ie), a gdy idzie do lekarza czy dentysty, to i tak prywatnie, bo nie ma czasu stać w kolejkach.- Po co więc te papiery, dokumenty, druki, skoro i tak nie potrafią mnie zidentyfikować po dwóch latach odprowadzania składek?

Miesiąc temu bohater znów musiał iść do ZUS-u w Słupsku. Tym razem w sprawach służbowych. Wspomina, że czekał 45 minut w kolejce porządnie zirytowanych ludzi, a następnie został łaskawie przyjęty. Za okienkiem siedziała grubawa jejmość w czapce z lisa. Przed sobą miała dwa komputery i niedopitą herbatę. Człowiek z Zachodu nie mógł wyjść z podziwu, jak kobieta mogła wytrzymać w czapce z lisa w gorącym pomieszczeniu, w którym sam najchętniej chodziłby w T-shircie.- Od razu pomyślałem, że może jest to służbowe nakrycie głowy pracowników ZUS-u. Proszę sobie wyobrazić dawnego prezesa Alota w czapce z lisa, przemawiającego z trybuny sejmowej – Rafał nie może powstrzymać się od śmiechu.Sprawy i tak nie załatwił. W końcu musiała to zrobić za niego księgowa, bo miała więcej cierpliwości. I nie mieszkała na Zachodzie, więc potrafi.Grunt to nie przeszkadzaćRafał podkreśla, że nie chce żadnej emerytury w Polsce. - Poradzę sobie sam. Tylko niech mi ZUS nie przeszkadza i bezzębna ze Słupska również.Sugeruje, by przekazać jego pieniądze na jakiś dom dziecka. Najlepiej rodzinny. W państwowym i tak się zmarnują, bo trzeba je odprowadzać na ZUS.Urzędnikom nie pomogły nawet komputery. - Mają ich mnóstwo, sam widziałem. Czemu więc nie mogą czegoś tam znaleźć?Niedawno jechał samochodem z Londynu do Glasgow. To dosyć daleka podróż, mniej więcej tyle co z Zakopanego do Gdańska. Pod koniec podróży zatrzymał go policjant. Podszedł i zagadnął po imieniu: - Hallo Ralf, you are alone such a far and away.W kabinie radiowozu był komputer. Widniało na nim zdjęcie kierowcy, komplet danych osobowych, data ostatniego przeglądu technicznego auta, ubezpieczenie i wiele innych ważnych informacji. Czyżby ZUS miał inne komputery niż brytyjska policja? Zapewne są takie same. Gdzie więc leży problem?- Policja na Wyspach z nich korzysta. A w Słupsku siedzi bezzębna w czapce z lisa – podsumowuje Rafał.
Wszyscy żyjemy (no prawie wszyscy, nie licząc urzędników) nadzieją, że wcześniej czy później ten system zusowski runie. Nikt po nim ani łzy nie uroni, nawet obecni renciści i emeryci. Oni może nawet jako pierwsi wsiądą na spychacze, aby teren po tym świństwie i hańbie narodu wyrównać. ZUS, to największy przekręt na niewinnym społeczeństwie w historii nowożytnej naszego kraju. Pociesza mnie jednak fakt, że przeżyliśmy terror caratu, przeżyliśmy rozbiory, przeżyliśmy Hitlera, Stalina, przeżyjemy i ZUS. Polak nie dał się okupacji komunistów, przeżyje i obecnych socjalistów.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

http://www.zus.pl/files/statut.pdf

Coś się będzie zmieniało ponoć na lepsze - czy chociaż odczujemy to na własnej skórze?

Anonimowy pisze...

http://www.zus.pl/files/statut.pdf